.... i ja również się uczę....
tym razem kontynuuję naukę szycia. Nie idzie mi to rewelacyjnie, ale może z czasem się nauczę.... Zwłaszcza, że należę do tej grupy ludzi, którzy na początek zaczynają od rzeczy trudnych i tak oto siedząc w domu z biegającym maluchem i marudzącym w dodatku, bo chory.... uszyłam to:
miał być to walentynkowy ANIOŁ MIŁOŚCI dla mojego męża, ale przecież on nie lubi tego święta więc bez różnicy czy dostanie go 8 czy 14 lutego :) i tak oto w naszej sypialni zamieszkał anioł, który w rzeczywistości jest ładniejszy... więc może ja nie umiem robić zdjęć???? Taki rozczochrany nieogarnięty i może ciut za chudy... czyli taki jak ja :) i może dlatego tak bardzo mi się podoba, a że nie było łatwo go uszyć, tym bardziej jestem z niego dumna :)
Dwa dni wcześniej uszyłam coś dla córci, bo w przedszkolu co jakiś czas wypada mieć coś nowego... i z tego powodu powstała MISIA KRÓLISIA, która już usadowiła się na łóżku i czeka na wizytę w przedszkolu :)
Coraz cieplejszych dni życzę i do następnego napisania :)
p.s. przepraszam tych, dla których szycie króliczków z polaru jest profanacją tildy, ale ja nie miałam nic innego pod ręką, a potrzeba uszycia tego dla córci była ogromna :)
Króliczek śliczny i pasujący do pierwszego twego szyciowego DZIEŁA ;)))) Tilda rewelacyjna!!! W ślicznej serduszkowej sukience! No, Moja droga, w takim tempie czuję że suknię wieczorową zaraz uszyjesz ;))) Pozdrawiamy CIEPŁO :)))
OdpowiedzUsuńtaki mam plan Szanowna Koleżanko tylko nie wiem czy mi odwagi wystarczy :) buśka :)
Usuńale myślę, że na spódniczki wiosenne się skuszę ;)
Usuń