UWAGA! POST OBFITUJĄCY W ZDJĘCIA! :)
Wakacje w pełni....
Staramy się jak najwięcej korzystać z pięknej pogody i zapewnić naszej kochanej trójce (i sobie też) jak najwięcej atrakcji...
Naszą wakacyjną przygodę rozpoczęliśmy w Olsztynie i jadąc na południe naszego pięknego kraju zwiedziliśmy:
ruiny zamku w Iłży
ruiny zamku Krzyżtopór w Ujeździe
i centrum bajek w Pacanowie
Wieczorem dotarliśmy do Krakowa i kolejnego dnia zwiedzaliśmy wszytko,
co trzeba koniecznie zobaczyć
czyli:
fabrykę cukierków na ul. Grodzkiej
Absurdalia na ul. Grodzkiej
(czyli sklep MERYSELERY z bloga http://meryselery.blogspot.com/)
nawet pamiątkową fotkę z Absurdaliuszem cyknęłam ;)
lotnisko Balice
krakowski rynek
Byliśmy też u smoka, ale jego każdy zna ;)
Kolejny dzień to Wadowice, Kalwaria Zebrzydowska i wieczorny Kraków
Potem razem z Soliludkiem
zwiedziliśmy Kopalnię Soli w Wieliczce
Program przygotowany był specjalnie dla dzieci (Solilandia).
Fajna sprawa, tylko baaaaardzo dużo turystów...
Znacznie spokojniej było w Kopalni Soli w Bochni
i mimo tego, że do kopalni nie zjechaliśmy, to zwiedziliśmy Osadę VI Oraczy...
również fajne miejsce i duuuużo więcej spokoju i ciszy niż w Wieliczce...
Tego samego dnia zwiedziliśmy również zamek i skansen w Dobczycach
Będąc w Krakowie poznaliśmy też malutkiego Brunona,
który kilka dni wcześniej pojawił się na świecie :)
W podróży do Wrocławia odwiedziliśmy zamek w Pieskowej Skale
i cyknęliśmy fotkę przy Maczudze Herkulesa :)
Podziwialiśmy przepiękne ruiny zamku w Ogrodzieńcu
i pokłoniliśmy się Maryi w Częstochowie
Kolejny dzień spędziliśmy już we Wrocławiu...
mieliśmy zwiedzać zoo.... ale cały dzień lało....
był to więc dzień zakupów i odpoczynku...
Drugi i ostatni dzień we Wrocławiu upłynął nam na poszukiwaniach krasnoludków...
zaglądaniu w różne zakamarki Wrocławia
i podziwianiu jego panoramy z wieży Katedry
było też strzelanie z łuków zakupionych w Pieskowej Skale na działce u wujka i cioci :)
I tak zakończyła się nasza wyprawa po Polsce południowej....
została tylko podróż do domu....
Łącznie przejechaliśmy ok 1700 km...
Ale to i tak nic w porównaniu z tym co zamierzają przejechać mój chrzestny i jego synowie
na ROWERACH....
zapraszam Was na ich bloga http://wszystkiedrogi.blog.pl/
gdzie trwa relacja z ich podróży
do RZYMU :)
Wróciliśmy do domu i.... cieszymy się z naszych warmińskich jezior :)))
a jak nie mamy siły jechać na plażę, bo jest za gorąco....
chłodzimy się w basenie na balkonie :)
uffff to była szybka zdjęciowa relacja z wakacji :)
gratuluję tym, którzy wytrwali
no to szybki akcent szyciowy...
sukienkę wyparzyłam podczas jazdy krakowskim tramwajem...
poszperałam w necie i znalazłam jej lepszą wersję o TU na blogu Joanki
i sobie taką uszyłam...
tylko w wersji na lato
no i groszkowe kieszenie :)
teraz będę szyć kolejną.... dla córci :)
No to koniec :)
życzę Wam takich cudownych dni, jakie my mieliśmy do tej pory :))))
pozdrawiam
Mruwka
jejku, podziwiam niesamowicie Waszą wytrzymałość. jesteście najlepszym dowodem na to, że z małymi dziećmi można zwiedzać świat bez żadnego problemu:)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem zabierzcie mnie na taką wyprawę, będę lody kupowała i....
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka, dla dzieci wrażenia bezcenne, fajna masz rodzinkę:-)
OdpowiedzUsuńWspaniała rodzinna wyprawa, gratuluję tak cudownej rodzinki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń